Kategorie
Psychoterapia Nurty i narzędzia

Czynniki leczące w psychoterapii: czy sama relacja wystarczy?

Dlaczego ten tekst powstał? W zasadzie zostałem zainspirowany przez kolegów i koleżanki z branży. W wielu internetowych dyskusjach na temat różnych nurtów zauważyłem, że dla części osób koronnym argumentem kończącym każdą dyskusję jest zdanie “to przecież nie nurt leczy a relacja”. I zacząłem się zastanawiać co, to właściwie oznacza oraz na ile jest to hipoteza potwierdzona badaniami i ugruntowana w świecie nauki.

Czynniki leczące w psychoterapii

Żeby ustalić co według naukowców sprawia, że psychoterapia działa sięgnąłem po wydaje mi się dość klasyczny (przynajmniej dla osób z moich kręgów psychodynamicznych) artykuł: “Common Factors Affecting Psychotherapy Outcomes: Some Implications for Teaching Psychotherapy” autorstwa Feinstein, Heiman, Yager zamieszczony w Journal of Psychiatric Practice w maju 2015 roku (jeśli ktoś ma jego zdaniem lepsze bardziej aktualne teksty na ten temat – zapraszam do podzielenia się w komentarzu).

Według autorów tego tekstu mamy 6 najważniejszych czynników wpływający na efektywność procesu psychoterapii:

  1. Charakterystyka pacjenta (różne zmienne socjodemograficzne ale też związane z jego zaburzeniami i generalnie funkcjonowaniem psychicznym).
  2. Efekt Hawthorne’a – który w uproszczeniu polega na tym, że niezależnie co robimy dla drugiej osoby, większe znaczenie OD TEGO CO ROBIMY ma fakt, że jesteśmy nią zainteresowani i chcemy jej pomóc. Czyli z tej perspektywy każde działanie terapeutyczne: czy ma większy sens ugruntowany np. w neuronauce czy nie, zadziała podobnie.
  3. Nadzieja.
  4. Sojusz terapeutyczny.
  5. Charakterystyka terapeuty.
  6. Dodatkowe inne czynniki zewnętrzne – np. moment życiowy pacjenta, wydarzenia z jego życia (np. śmierć bliskiej osoby, utrata pracy etc.).

Co stwierdzają autorzy tego tekstu? Charakterystyka pacjenta ma większe znaczenie niż nurt terapii, ale też niż sama relacja terapeutyczna. Czyli niestety (albo stety), kiedy bliżej się przyjrzymy tematowi okazuje się już bez dalszego drążenia w temacie, że uproszczenie typu “w terapii leczy relacja” nie znajduje potwierdzenia w ustaleniach naukowców.

Na ile zatem ważna jest relacja terapeutyczna?

To tu mam kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim nie mam pewności czy w internetowych dyskusjach wszyscy mówimy o tym samym. Część osób odwołując się do pojęcia relacji w terapii niekoniecznie może mieć na myśli relację i sojusz terapeutyczny (a w zasadzie badania pokazują, że to sojusz a relacja ma kluczowe znaczenie). To nie są tożsame pojęcia. Tzn. relacja jest dużo szerszym pojęciem. Z pacjentem możemy mieć różnego rodzaju relacje jako terapeuci: czasem pacjent (ale też dotyczy to terapeutów obu płci) może być zainteresowany zbudowaniem innej relacji niż relacji terapeutycznej. I samo zbudowanie relacji nie jest leczące. Leczące a właściwie przyczyniające się do leczenia jest zbudowanie sojuszu terapeutycznego.

Sam sojusz składa się z 3 elementów:

  • zgodność co do celów terapii
  • zgodność co do narzędzi terapii
  • więź między terapeutą a pacjentem

Co to właściwie oznacza? Można mieć zbudowaną relację i więź z pacjentem a nie mieć sojuszu. A dopiero sojusz leczy a nie sama relacja!

Tylko, że tu pojawia się drugi problem. Tzn. problem dla osób, które zawierzyły zdaniu, że “w terapii leczy relacja”. Według Feinsteina i innych w ramach cytowanego tekstu sam sojusz terapeutyczny co wynika z dwóch dużych metaanaliz jest odpowiedzialny za… 5% (sic!).

Tak, jedynie 5% efektywności procesu psychoterapii. I to nie jest wynik z rozważań teoretycznych. Ani z jednego przypadkowego badania. Ani dwóch, ani trzech. To wynik z metaanaliz opierających się na dziesiątkach badań. Tego typu wynik był dyskutowany przez innych naukowców i są też alternatywne podejścia, gdzie poziom wpływu sojuszu terapeutycznego rośnie do poziomu… 15% (sic!). 15%? To wciąż za mało, żeby móc mówić, że relacja terapeutyczna leczy…

A teraz zostawmy na bok ustalenia naukowców…

I dla eksperymentu myślowego czysto przyjmijmy, że ten sojusz jest ważniejszy a wręcz decydujący dla efektywności procesu terapii. Do takiego eksperymentu myślowego dopuszczam, bo jako były badacz rynku i osoba zainteresowana metodologią badań, jestem świadomy ograniczeń w procesie konceptualizacji i operacjonalizacji w badaniach. Te ograniczenia sprawiają, że nie zawsze za pomocą badań jesteśmy w stanie uchwycić procesy, które badamy (co np. sprawia, że badania do których mamy dostęp i które są wykonywane tylko częściowo wychwytują wpływ procesu terapeutycznego na człowieka – nie jest to tylko moja obserwacja, ale też teza którą głosi dr Jonathan Shedler).

Tylko wyraźnie zaznaczę: to jest jedynie eksperyment myślowy. Z samych badań, do których mamy dostęp nie wynika, żeby sojusz terapeutyczny był kluczowy.

Jeśli zabawimy się w taki eksperyment myślowy to rozpocząłbym od tego typu rozważań:

Czy niezależnie od nurtu każdy terapeuta jest w stanie budować tak samo relację? To proste pytanie: wiemy od razu, że nie. Pojawia się drugie pytanie: czy w trakcie szkolenia terapeuta może być lepiej przygotowany do budowania relacji terapeutycznej? Według mnie tak. Potrzebna jest do tego na przykład znajomość procesów związanych z powstawaniem traumy relacyjnej. Dlaczego? Bez wiedzy jaka trauma relacyjna ma konsekwencje dla budowania więzi przez pacjenta w przyszłości NIE JESTEŚMY w stanie z nim efektywnie budować tej więzi. Nie da się tego zrobić na bazie intuicji i czucia. Tu jest potrzebna wiedza. A wiedza przekazywana w trakcie szkolenia w każdym z nurtów RÓŻNI SIĘ. Dlatego, że nurty różnią się fundamentalnie co do rozumienia na ile ważne jest pracowanie z punktów neuronauki np. z częścią korową mózgu a na ile z podkorową. Implicite to oznacza: nawet jeśli przyjmiemy, że leczącą jest relacja to NURT psychoterapeuty może mieć (w zależności od charakterystyki pacjenta i problemu z którym przychodzi) fundamentalny wpływ. I nie można tego nurtu bagatelizować. To oznacza, ze zdanie “w leczeniu ważna jest relacja terapeutyczna a nie nurt” zawarta jest logiczna sprzeczność (której nie widać na pierwszy rzut oka, ale która wychodzi po wnikliwym przyjrzeniu się tematowi).

Innymi słowy: żeby budować RELACJĘ TERAPEUTYCZNĄ potrzebna jest wiedza. Ta wiedza jest kompletnie inna w ramach różnych szkoleń. Ta wiedza różni się nawet w ramach nurtów: co i rusz słyszę o osobach, które pracują w nurcie psychodynamicznym (przynajmniej tak twierdzą) i ich praca związana jest z “kamiennym wyrazem twarzy” w czasie sesji. Czy na bazie klasycznej teorii więzi Answorth i Bolbyego takie zachowanie terapeuty w trakcie sesji jest ku relacji? Przy przeciwko relacji? To można wiedzieć tylko będąc świadomym tej teorii.

Podsumowując

Z mojej perspektywy notoryczne powtarzanie przez część osób i prezentowanie tego zdania pacjentom czy potencjalnym pacjentom, że nurt terapii nie ma znaczenia bo leczy sama relacja, jest wprowadzaniem w błąd i na samym początku robi wg mnie dużą krzywdę pacjentom.

Druga myśl na sam koniec: nie chciałbym żeby ktoś z tego tekstu wnioskował, że moim zdaniem relacja terapeutyczna czy sojusz terapeutyczny nie są istotne. Są! Bardzo istotne! Są warunkiem koniecznym, ale zarazem niewystarczającym do tego, żeby terapia mogła działać.

Zachęcam też do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami i refleksjami. Nie wykluczam, że mogę się mylić. Może też jako osoba jeszcze w trakcie szkolenia czegoś istotnego nie widzę, nie rozumiem. Może gdzieś jest błąd w tym procesie wnioskowania. Zapraszam do dyskusji.

Kategorie
Psychoterapia

Co jeśli psychoterapia nie działa? Co jeśli terapeuta nie pomaga?

Uczestniczysz w terapii od dajmy na to 6 miesięcy i nie widzisz zmian. Nie wiedziesz do czego wspólnie z terapeutą zmierzacie. Nie wiesz czy wychodząc z gabinetu to dobrze, że czujesz się lekko / jest Ci trudno. Nie masz pojęcia co z tej terapii może Ci pomóc… Masz wrażenie, że psychoterapia nie działa. Jeśli mniej więcej to czujesz, czy tak myślisz to zapraszam Cię do lektury poniższego tekstu.

Jeśli psychoterapia nie działa to: zmień terapeutę. A właśnie, że nie!

Żyjemy w czasach, w których zwykle narzekamy na to, że ludzie nie starają się w relacjach, że jeśli coś nie działa to są osoby, którym łatwiej porzucić obecnego partnera dla nowej osoby, mając nadzieję na lepszy związek (co zwykle się nie sprawdza bo możemy uciec od naszego partnera… ale wchodząc w nowy związek nie możemy uciec od siebie). Szukając analogii z mojego dawnego życia zawodowego: jeśli nie masz odpowiednich wyników sprzedażowych, to zmień agencję. Nie pasuje Ci szef? Zmień pracę.

I w duchu takiego myślenia na Facebookowych grupach można znaleźć sporo tematów typu “uczęszczam na terapię 3 miesiące ale [wybierz jedno z wielu: terapeuta milczy / jest sztywno na sesjach / terapia nie działa / nie potrafię się otworzyć / moja koleżanka mówi, że jej terapia wygląda inaczej]”. Starając się wyczuć intencję autorów tych dyskusji: zwykle mam wrażenie, że oczekują oni, że dostaną poradę typu: zmień terapeutę.

To jeśli nie zmiana… to co?

A gdyby tak spróbować porozmawiać? Porozmawiać z terapeutą? Z terapeutą, który (mam nadzieję, że tak było) zachęcał Cię na początku Waszej wspólnej przygody do dzielenia się swoimi odczuciami odnośnie terapii ale i niego. Po co to w ogóle zrobić? Chodzi o to, że wspólnie możecie się przyjrzeć temu, dlaczego terapia nie działa… a może bardziej temu, które Twoje oczekiwania nie są spełnione. Taka rozmowa to też szansa mówienia o rozczarowaniu do osoby, która powinna być w stanie znieść rozczarowanie sobą (bo na tym między innymi polega rola terapeuty).

Taka rozmowa to też prosty sposób na sprawdzenie czy terapia ma szansę zadziałać. Badania pokazują, że to co jest największym predyktorem skuteczności terapeuty to między innymi gotowość psychoterapeuty do przyjmowania informacji zwrotnej (bez wchodzenia przez niego/nią w tryb obronny) i wykorzystania tych informacji do dalszej pracy. I z dobrym terapeutą to zadziała. Z dobrym terapeutą doświadczysz tego, że jeśli coś do tej pory nie układało się w Waszej relacji to mówienie o tym, to nie zagrożenie tej relacji (bo druga osoba się obrazi), ale to szansa na to, że Wasza terapia “ruszy z kopyta”.

Po czym poznać, że terapeuta nie przyjmuje rozczarowania? W jaki sposób może odrzucać to, że psychoterapia nie działa?

Jeśli słyszysz coś w stylu:

  • to Pani/Pana wina, że tutaj nie udaje nam się…
  • Pani/Pana opór nie pozwala nam tutaj pracować
  • przecież mówiłem, że […] – czego Pan(i) tutaj nie rozumie
  • potrzebujemy jeszcze trochę więcej czasu i to wszystko zacznie działać
  • nie ma Pan(i) racji: przecież to inaczej wygląda / wyglądało
  • [i moje ulubione]: jest Pan(i) w (nieświadomym) oporze: dopóki Pan(i) się nie zmieni to nic nie uda mi się zrobić

Co łączy te wszystkie punkty? Przerzucenie odpowiedzialności na pacjenta/klienta. Brak refleksji i gotowości terapeuty do podjęcia wspólnych rozważań, co z jego strony może nie działać. Wchodzenie w tryb obronny, który możesz znać z innych relacji, w których mówisz o swoim rozczarowaniu.

Jeśli usłyszysz coś takiego to według mnie to dobra podstawa, do tego, żeby myśleć o zmianie terapeuty. Łamanie settingu, nie trzymanie się zasad ustalonych na początku terapii, odrzucenie informacji zwrotnej: to są według mnie odpowiednie powody, żeby myśleć o zmianie terapeuty.

Podsumowując dobry terapeuta to nie ten…

który nie popełnia błędów / który sprawia wrażenie idealnego / któremu zawsze wszystko wychodzi. Takich osób nie ma. Jeśli tak myślisz o terapeucie to kwestia idealizacji (często bardzo potrzebnej na etapie początku terapii) niż tego, że on jest idealny.

Dobry terapeuta to ten, który popełnia błędy i ten który jest w stanie się do nich przyznać, ale też jest gotowy do przyjmowania rozczarowania i podjęcia wspólnej refleksji na temat “dlaczego coś między nami nie działa, przez co Pan(i) jest rozczarowany/a terapią”.

Twoja psychoterapia nie działa? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego tekstu ciut bardziej wiesz, jakie teraz kroki możesz podjąć.

Kategorie
Psychoterapia

Jak dobrze wybrać psychoterapeutę

Tak, wiem, że tego typu treści już trochę jest w sieci.

Wiem, że nie będę pierwszy.

Ale wciąż trafiając na teksty o tym, na co należy zwrócić uwagę przy poszukiwaniach psychoterapeuty myślę sobie, że ja bym to lepiej napisał.

Więc zamiast krytykować… usiadłem i napisałem swój krótki ebook “Na co zwrócić uwagę przy wyborze psychoterapeuty”.

Chcesz, żebym Ci wysłał tego ebooka? Wypełnij poniższy formularz. Nie będę w żaden sposób wykorzystywał tego maila do wysyłania newsletterów, reklam czy innego spamu.

Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.
Nazwa